poniedziałek, 9 lutego 2015

Rozdział 3 ~ Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.


Może i moje życie nie jest idealne, ale nie wyobrażam sobie, by w tym życiu zabrakło ciebie.
Z dedykacją dla Cami Amiga


~ Diego ~
Nasz pocałunek trwał jeszcze bardzo długo. Całowałem się Francescą namiętnie. Nie wyobrażałem sobie życia bez niej. Musiałem ją pocałować choć nie powinienem. To wszystko stało się bardzo szybko, ale nie mogłem już wytrzymać. Jej uśmiech jest piękny. Wszystko jest w niej idealne. Chciałbym z nią spędzić całe moje życie. Mam nadzieję, że ona też tą miłość odwzajemnia. Czułem truskawkowy smak jej pomadki. Po chwili dziewczyna odsunęła swoje usta ode mnie.
- Przepraszam, ale nie mogę. To wszystko dzieje się za szybko. Prawie cie wogule nie znam - powiedział zdruzgotana Fran. 
- Ja wiem. Pocałowałem cię trochę za szybko, ale nie mogłem się oprzeć. Spróbujmy? Co ty na to? - spytałem dziewczynę.
- Przepraszam, ale nie. Jesteś naprawdę super chłopakiem, ale wciąż myślę, że to za wcześnie - wymamrotała i poszła w inną stronę.
Zły i zdenerwowany podeszłem do niej i spytałem ją:
- Czyli mnie kochasz?
- To znaczy nie wiedziałam, że coś do mnie czujesz i trochę mnie zaskoczyłeś. Przepraszam - oznajmiła.
- A nie chcesz, żebym cie podwiózł do domu? - zapytałem Francesce.
- Nie! Na razie mnie zostaw chce spokoju - powiedziała i zaczęła się kierować w stronę jej domu.
Myślałem o Fran o tym jak ją kocham. Ale niestety ona chyba tego uczucia nie odwzajemnia. Mam nadzieję, że się niedługo do mnie przekona.

~ Fran ~
Ten Diego to chyba nic nie rozumie! Przecież tak się nie robi. Rozumiem jest we mnie zakochany, ale już tak szybko mnie pocałował. Nie powiem, że mi się mi się nie podoba, ale nie znam żadnego (ale tak żadnego) chłopaka, który po jednym dniu poznania całuje dziewczynę . Nie znam go prawie. Mam nadzieję, że to zrozumie wreszcie. Nie wiem co myśleć o tej niezręcznej sytuacji. Czy mu wybaczyć, czy mu nie wybaczyć za to głupstwo.
Kwadrans później
Właśnie weszłam do mojego pięknego domu. Postanowiłam się przebrać w jakieś wygodne ubranie i poczytać jakąś książkę. Bardzo lubię kryminały, ale pomyślałam, że poczytam sobie powieść romantyczną. To nie w moim stylu, ale co tam. Otworzyłam na pierwszej stronie i wsłuchałam się w historie opowieści. Nagle usłyszałam, huk zatrzaskających się drzwi. Wszedł do pokoju jeden z bandytów którzy karzą mi robić okropne rzeczy. Facet nie miał koszulki i był pijany. Zaczął mnie rozbierać. Byłam już do połowy naga. Odsuwałam się od bandyty, żeby więcej mnie rozbierał. W końcu zaczęliśmy się szarpać. Znowu dopadł mnie okropny płacz. Nie chciałam tego znowu robić. Nieoczekiwanie krzyknął do mnie:
- Myślałaś, że zapomniałem ślicznotko co?! To się myliłaś! Nie dość, że nie przyszłaś to teraz  nie chcesz żebym cię rozebrał. Ryczysz i ryczysz. Pogódź się z tym, że masz takie życie. Chcesz następny tatuaż z moim imieniem i  z napisem jak mnie bardzo kochasz?! Co? - zdenerwowany i mało trzeżwy zapytał mnie.
- Nie nie chce - wyszeptałam bardzo cicho.
- No dobra. No rozbieraj mi się tu dalej! - krzyknął po czym zaczął się na mnie patrzeć dziwnym wzrokiem.

wtorek, 3 lutego 2015

Rozdział 2 - Jesteś przepiękna.

Oto jest miłość. Dwoje ludzi spotyka się przypadkiem, a okazuje się, że czekali na siebie całe życie
Z dedykacją dla Pa ty.

*Francesca*
Zaczęłam się przygotowywać na randkę z Diego. Naprawdę mi się podoba. Jest taki tajemniczy, słodki, uroczy, ale przede wszystkim jest przystojny. Jest bardzo szybki jeśli chodzi o sprawy romansowe. Myślałam o tym, że może wreszcie zmieni się moje życie. Słyszałam, że miłość daje szczęście. Może to właśnie jest on. Ten jedyny, z którym zostanę do końca życia. Spojrzałam szybko na zegarek - 19:30. Więc zaczęłam się szybko ubierać. Podeszłam do mojej wielkiej, drewnianej szafy. Wzięłam z dolnej półki wszystkie mi zbędne rzeczy. Następnie pobiegłam do łazienki z odpowiednim ubraniem. W końcu zdecydowałam się na szarą zwiewną sukienkę, jasne pasujące wysokie szpilki na cienkim obcasie oraz portmonetkę w kolorze białą ze skóry. Zrobiłam lekki makijaż, a usta pomalowałam jasno-różową szminką. Na sam koniec pomalowałam rzęsy czarnym tłuszem. Włosy delikatnie wyprostowałam. Dodałam jeszcze do tego kilka pasujących do stroju bransoletek. Po czym wyszłam z mojego domu i zamknęłam drzwi kluczykiem. Niestety znowu napotkałam moją głupią sąsiadkę Basię.
- Dzień dobry pani sąsiadko. Jak tam u pani, wszystko dobrze? - przywitałam się i zapytałam Basię.
- Źle. A zresztą nie będę pani opowiadała. A dlaczego jest pani dla mnie miła? Coś się stało - spytała mnie sąsiadka.
- Tak. Mam randkę z Diego. Nie znam jeszcze go dobrze, ale wydaje się na miłego i uczciwego. Proszę powiedzieć a co pani dolega?
- Ma pani fajnie. Nie jak ja!
- Proszę niech pani mi powie.
- No dobrze już pani mówię. Mój mąż dzisiaj zmarł - powiedziała pani Basia po czym przytuliła się do mnie bardzo mocno.
- Nie musi sie pani niczym przejmować - pocieszyłam sąsiadkę.
- Dziekuje. Przepraszam za wszystkie moje głupstwa i wszystkie nie miłe teksty o pani. Może mówmy do siebie po imieniu? - stwierdziła.
- Z wielką chęcia. Nic się nie stało. Wybaczam ci Basiu - oznajmiłam.
- Dziękuję i jeszcze raz przepraszam.
Nieoczekiwanie podjechał do nas samochód marki Jaguar. Wysiadł z auta przystojny chłopak o wielkiej czuprynie. Był ubrany w elegancki garnitur i czarny krawat. Gdy podszedł do mnie bliżej to rozpoznałam twarz przystojniaka. Był to Diego.
- Przepraszam cię, ale muszę już iść - wymamrotałam.
- Dobrze, idź. Baw się dobrze! - krzyknęła do mnie sąsiadka gdy widziała, że oddalałam się z  Diego.
Chłopak otworzył mi drzwi auta. Po czym ja wsiadłam do wielkiego samochodu. Byłam bardzo zestresowana więc nie odzywałam się do bruneta. Myślałam, że może on się odezwie. Więc cierpliwie czekałam.

*Diego*
Właśnie prowadzę samochód. Siedzi obok mnie śliczna dziewczyna, która ma na imię Francesca. Jestem zdziwiony dlaczego się nie odzywa. Myślałem, że może ona się odezwie. Więc cierpliwie czekałem.
Po kilku minutach 
Wciąż Fran się nie odzywa. Może ona myśli, że ja coś powiem. Jechaliśmy długo zanim skręclilismy w dobrą stronę. Ulica była oświetlona pieknymi jasnymi światłami. Był bardzo wielki tłum. Po chwili zobaczyliśmy po lewej stronie piękny park. Było w nim dużo roślin i kwiatów. Dużo par leżało na trawie i całowało się. Stanąłem samochodem na parkingu. Wysiadłem po czym otworzyłem Francesce drzwi i po chwili ona też wysiadła. Wyjąłem z bagażnika koc i kilka przydatnych mi rzeczy. Razem z dziewczyną zaczeliśmy się kierować w stronę parku. Rozłożyłem na trawie koc po czym usiedliśmy na miękkim materiale. Siedzieliśmy bardzo długo na kocu i nikt się nie odzywał. Ale w końcu nie mogłem wytrzymać. Położyłem swoje ręce na jej talii i następnie pocałowałem ją namiętnie.

czwartek, 29 stycznia 2015

Rozdział 1 - Nie mogę już wytrzymać!


Siedzisz i myślisz... Nie będę ryczała. Aż przychodzi moment, że wybuchasz płaczem nie mogąc się uspokoić.




Obudziłam się w białej sypialni. Byłam przykryta kołdrą z falbankami. Miałam na sobie moją ulubioną piżamę. Było tam napisane: Francesca, czyli moje imię. Od dziecińtswa mam tą samą. To znaczy krawcowa mi robiła tą samą przez cały czas. Gdy z jednej wyrosłam robiła mi następną i większą. Postanowiłam, że zjem śniadanie, więc poszłam do kuchni i zjadłam pyszne jedzenie. Po ostatnim łyku mleka spojrzałam na zegarek - 7:44. A do pracy miałam na ósmą. Więc szybko ubrałam się i spakowałam mi zbędne rzeczy. Przez tych bantytów każdego wieczora chodzę do każdego z ich domu i jestem striptizerką. Wstydzę się samej siebie. Nie mogę  w to uwierzyć co się właśnie w moim życiu dzieje. Nigdy przenigdy nie chciałam być tą okropną osobą. Parę razy nawet faceci mnie gwałcili. Nie przespane noce i płakanie. Prawie codziennie płaczę po kilkaset razy. Nie mogę już wytrzymać! Moje życie to po prostu katastrofa. A moje największe marzenie jest, żeby się zakochać i żyć długo i szczęśliwie ze swoim mężem lub kochankiem. Mam czasem tak, że chciałabym się zakochać a czasem nie chciałbym. Po moim związku z Marco nie poznałam żadnej innej osoby w której bym się zakochała. To on zniszczył mi życie. Zostawił mnie z dzieckiem a potem rodzice jeszcze to tego mnie wyrzucili. AAAAAAA!!!!!!!!-zaczęłam krzyczeć na mój cały dom-Nie chcę nic, nie chcę żyć. Zostawcie mnie wszyscy w spokoju. Po kilku minutach próbowałam się uspokoić i w końcu mi się udało. Ja po prostu nad tym nie panuje. Postanowiłam wyjść, ponieważ moja praca zaraz się zaczynała.        Wyszłam i zamknęłam zamek do drzwi. Zeszłam schodkami i poszłam w kierunku mojego samochodu. Pech po prostu pech zobaczyłam moją sąsiadkę Basię. Zawsze mi zwraca na wszystko uwagę.
-Och pani Francesco dzisiaj chyba pani nie wyprasowała koszuli, prawda?-spytała sąsiadka.
-Nie, wyprasowałam. Nie musi się pani Basio niczym przejmować-odpowiedziałam głupiej babie ze złą miną na twarzy.
-A wyglada pani nie chlujnie-wymamrotała i zaczęła dotykać mojej koszuli, żeby sprawdzić jaki to materiał.
-Proszę mnie zostawić!-krzyknęłam na nią.
-Niech się dziecko nie stresuje, tylko sprawdzam czy tylko kupujesz barachło-oznajmiła.
-A co pani niby nosi najpiekniejsze rzeczy na świecie. Ja tu widzę jakąś byle jaką koszulkę z bazaru i spodnie za 20 złoty ze sklepu Bolo naprzeciwko pani domu. Czy to też nie jest barachło?-zapytałam ją.
-Nie. A zresztą, idę. Nie chcę mi się z panią rozmawiać!
-No niech pani idzie. Coś widzę, że ostanio w pani warzywniaku mało jest klientów-wymądrzyłam się.
Po czym pani Basia odwróciła się i zaczęła iść w stronę jej sklepu. Coraz bardziej była zła. Zaczęłam się śmiać ze sprzedawczyni i myśleć o dzisiejszym wieczoru. Błagałam, żeby byli chorzy albo, żeby byli tacy pijani, że zapomną o tym. 

Po pracy
Kolejny beznadziejny dzień w pracy. Kolejny gorący dzień. Teraz jest +30 stopni cencjusza. Można się przyzwyczaić. Codziennie tylko dom praca okropny wieczór okropny wieczór praca dom. Od ucieknięcia Marco i wyrzucenia mnie z domu, żyję tylko tak. Mało wychodzę na spotkania ze znajomymi, bo właściwie ich nie mam. Na pierwszym miejscu jest praca. Czasem po pracy biegam po lesie z dwa kilometry, żeby mieć ładną figurę. Nie chcę być gruba ani otyła. Bardzo zdrowo się odżywiam. Czasem też sprzedawczyni Basia marudzi, że jestem za chuda. A zresztą ona na wszystko marudzi. Mówi, że wszyscy są beznadziejni. Ja się nią nie przejmuje, ale ona chcę każdemu zrobić przykrość. Dzisiaj pobiegłam w inną stronę, ponieważ chciałam trochę więcej przebiec. Było przepieknie, tak jak zresztą zawsze. Piękne rośliny, drzewa. Uwielbiam zapach lasu, tutaj się odprężam.  Spojrzałam w niebo, było tam dużo chmur. Niechcący w kogoś wpadłam i uderzyłam głową w pień. Ałaaa!!-wykrzyknęłam z bólem. Kręciło mi się w głowie i wszystko widziałam podwójnie. Naszczęcie po chwili wróciłam do normy i przestało mi się kręcić w głowie. Wstałam i zobaczyłam przed sobą bardzo przystojnego chłopaka.
-Przepraszam pana. Zagapiłam się-wymamrotałam do nieznajomego.
-Nic się nie stało. Nie mów na mnie pan, nazywam się Diego, a ty ślicznotko?-spytał mnie brunet.
-Ja się nazywam Francesca. Moje życie to koszmar. Takie to moje życie właśnie jest-odpowiedziałam ze smutkiem.
-Nie długo się zmieni jeśli się zgodzisz ze mną pójść na rantkę dziś wieczorem-oznajmił przystojniak i złapał mnie za podbródek.
-Niestety nie mogę. Mam plany-wymamrotałam.
-A jakie?-zapytał mnie Diego.
-Nie twoja sprawa-odpowiedziałam.
-No dobra nie będę się wtrącał. Jak nie chcesz-powiedział i odwrócił się po czym zaczął iść.
-Poczekaj!-krzyknęłam i go zatrzymałam.
-Co?
-Niech ci będzie, ale o której godzinie chcesz się spotkać?
-O dwudziestej pierwszej. Odbiorę cię od domu-oznajmił.
-Ok. 
-Pa.
-Pa.
Po chwili każdy z nas zaczął iść w inną stronę. 

wtorek, 27 stycznia 2015

Prolog - Zabijcie mnie!



Smutek to najpowolniejsza forma umierania.



Kolejny raz płaczę. Przez tych głupich bandytów. Napadają na mnie i zmuszają mnie do rzeczy bardzo złych. Muszę być dla nich striptizerką. Chciałabym się zabić, pociąć albo, żeby ktoś mnie zabił. Nie chcę żyć! Rodzice mnie zostawili gdy ich bardzo potrzebowałam. Dawno temu zakochałam się i zostałam się w ciąży, gdy mój partner o tym się dowiedział zostawił mnie z dzieckiem. A rodzice mówili, że jestem nie odpowiedzialna i wyrzucili mnie z domu. Przez parę miesięcy byłam bezdomna. Na szczęście znalazłam pracę i miałam z czego żyć. Usunęłam dziecko, ponieważ sama bym sobie nie poradziła z wychowywaniem. Nie chciałam je oddać do domu dziecka, bo chciałam, żeby dziecko nie miało takiego życia jak ja, czyli piekło. Żyć bez jednego rodzica to okropna rzecz. Błagam zabijcie mnie!